Gułag.
W jednym ze smutnych dni postanowiłem namalować portret ojca. Fotografii jego z tamtych ostatnich lat nie było, wszystkie zostały zabrane podczas rewizji i pomyślałem, że jednak mam po nim prawdziwą pamiątkę, którą są okulary. One dodadzą portretowi prawdziwości. Tak powstał projekt instalacji Gułag.
Na początku, na dużej płycie pilśniowej, namalowałem postać ojca okręconego drutem kolczastym. Po namalowaniu nałożyłem prawdziwy drut. Przykleiłem czapkę uszankę, którą noszono w gułagu, bo czapki co jakiś czas wracały, ale nie więźniowie. Pod czapką zmontowałem prawdziwe okulary, na stopy przykleiłem łapcie. Tło obrazu jest ciemno szare jak środowisko więźnia. Rama z surowego drewna, jakby część tajgi, w której pracowali więźniowie. Na bokach ramy powiesiłem prawdziwy kubek i puszkę po konserwie jak w więzieniu, na łańcuchach. Obok leżą na ramie prawdziwe rękawice. Ten portret ojca, to symboliczny wizerunek gułagu. Kiedy my patrzymy w muzeum na portrety rycerzy z czasów Renesansu, mało nas obchodzi kto to jest, jakie ma nazwisko – odbieramy jego jako rycerza. Ja ze swojej strony chciałem stworzyć symboliczny wizerunek więźnia XX wieku, czasów totalitaryzmu.
To portret mego ojca, ale jednocześnie milionów innych męczenników w charakterystycznym otoczeniu gułagu, stworzonym z prawdziwych przedmiotów, drutu kolczastego, łańcuchów, łącząc je w jedną szarą syberyjską kompozycję. W deski tej ramy wbite są gwoździe ukazujące ostry symbol tego środowiska. Oczywiście złota rama nie pasowałaby do kompozycji, jak muszka do żołnierskich butów. Uważam, iż w obrazie wszystko jest ważne, jak w teatrze – od sceny do szatni. Tak powstał ten obraz – pomnik w hołdzie memu ojcu i wszystkim męczennikom gułagu.
Stefan Centomirski Sybirak, Gułag, 1975