W centralnej części tryptyku siedzi w kajdanach ten komu droga do Gułagu. Obok rodzina dla której droga na zsyłkę, żona w ciąży. I to jest tragiczny symbol. Ojciec nigdy nie zobaczy narodzonego dziecka, a ono ojca.
Po namalowaniu nałożyłem prawdziwy drut. Przykleiłem czapkę uszankę, którą noszono w gułagu, bo czapki co jakiś czas wracały, ale nie więźniowie.
Moi koledzy ze szkoły już byli na studiach lub w wojsku, ale w wioskach potrzebni byli ludzie do pracy, ze mnie zrobiono pastucha koni.
Duży czerwony dzwon, który przez setki lat ogłaszał wiadomości ludziom, komuniści okręcili drutem kolczastym, którego mieli więcej niż ktokolwiek na świecie i serce dzwonu jest zamknięte na kłódkę. Wolne są tylko niektóre dzwonki, które powiesiłem obok na ramie. One symbolizują ciche głosy, szepty…
Te krótkie widzenia czasem odbywały się w malutkiej klitce, ale częściej więźnia można było zobaczyć tylko przez okno sutereny.
Łez nie wypada malować. Posłużyłem się więc symbolem – w moim obrazie, w tle nad matką i nad drutem kolczastym, płacze krwawymi łzami słońce.